CAŁY TEN KRAJ STOI PRZED TOBĄ OTWOREM (Rdz 13,9)

Kochani, bardzo długo się nie odzywałam, a to dlatego, że ostatnie 5 miesięcy byłam w drodze. Bardzo wiele przecudownych rzeczy się wydarzyło. Ale jak to się zaczęło?

Zostaw twoją ziemię

Dokładnie 5 marca 2023 roku trafiło do mnie słowo: „Zostaw twoją ziemię, twój ród i dom, twego ojca i idź do kraju, który ci wskażę”. (Rdz 12,1). W tym samym czasie w pracy dostałam ostatnią umowę, która była tylko do czerwca 2023 r. Żeby było ciekawiej, miałam pracować do dziś, a więc do lutego 2024 r, do końca projektu budowy gazociągu, w który byłam zaangażowana, a tu otrzymałam umowę do czerwca 2023 r. Byłam zaskoczona, ale odebrałam to jako znak od Boga. Od 2011 roku to Pan Jezus jest moim Pasterzem, a Duch Święty aranżuje wszystkie wydarzenia, więc byłam bardzo ciekawa jaki to plan na mnie ma mój kochany Bóg. Wówczas otworzyłam Biblię i dobitnie usłyszałam: „Zostaw twoją ziemię, twój ród i dom, twego ojca i idź do kraju, który ci wskażę”. (Rdz 12,1). Wiedziałam tylko tyle, że mam zostawić moją ziemię, Polskę, dom rodzinny mojego taty - Włocławek i udać się do kraju, który Pan mi wskaże. Wiedziałam też, że „będę błogosławieństwem” dla innych (Rdz 12,2). W maju 2023 r. Stany Zjednoczone otworzyły się dla wszystkich – zniesiono nakaz testów i szczepień na wiadomą chorobę. Przez 3 lata bowiem Ameryka z tego powodu była dla mnie zamknięta, więc od 2019 roku nie byłam w USA, nie mogłam odwiedzić mojej amerykańskiej rodziny!

Sekret zwycięstwa

Jasnym stało się dla mnie, że mam jechać do siostry do Stanów. Zaraz później zostałam zaproszona do Lombard w USA, aby głosić słowo radości! Byłam zafascynowana tym planem, a jednocześnie miałam bardzo wiele obaw. Nadmienię, że chociaż już jeździłam z ewangelizacją i robiłam te wszystkie rzeczy dla Pana wcześniej, to tym razem wszystko było jakby nowe dla mnie. Byłam przecież świeżo po tym, gdy udało się opanować moją ciężką chorobę neurologiczną (o tym napiszę w nowej książce „Sekret zwycięstwa” - jak dzięki mądrości mojego Boga znalazłam wyjście z tej patowej sytuacji, w której skazywano mnie na diagnozę choroby psychicznej!! bo lekarze nie wiedzieli jak mi pomóc i uznali mnie chorą na psychice :(Ale ja, dzięki NIEMU, dziś jestem zdrowa!). Bałam się jak zareaguje mój organizm na lot, zmianę czasu, stres, inne jedzenie, klimat. Jak ja dam w ogóle radę poza domem? Modliłam się bardzo wiele i rozeznawałam, co mam zrobić. Nie byłam wcale taka chętna na wyjazd do USA ze względu na lęk i traumę, którą zostawiła we mnie ta choroba. Jednak dostałam odwagę od Pana. Kupiłam bilet na sierpień i poleciałam razem z mężem, zostawiając moją ziemię, ród i dom mojego ojca za sobą.

W USA zostałam zaproszona jeszcze do 4 innych parafii, by mówić o tym jak moje życie zmieniło się, gdy weszłam w osobistą relację z Panem Bogiem. Głosiłam, rozpowszechniałam książkę, umawiałam się z ludźmi na indywidualne rozmowy, prowadziłam konferencje, uczestniczyłam w spotkaniach wspólnotowych, prowadziłam modlitwę, mówiłam słowa, które usłyszałam do Ducha Świętego. Widziałam łzy, radość, dotyk Boga. Działy się przepiękne rzeczy.

W USA miałam poczucie, że biorę udział w jakiejś niezwykłej przygodzie życia. Oprócz pracy stricte dla Boga, gdzie ewangelizowałam, pracowałam z ludźmi - została mi powierzona opieka nad Lauren, 24 letnią młodą dziewczyną, która miała depresję i próbę samobójczą. Ta praca była stworzona dla mnie! Bogu dziękuję za tę pracę, która, dosłownie, przyszła do mnie sama, bo ja wcale jej nie poszukiwałam. Bóg jest niezwykły w swoim działaniu, a Jego słowo, które regularnie rozważałam w kaplicy Najświętszego Sakramentu kościoła Holy Family uświadamiało mi rzeczy, które działy się wokół mnie. Lauren mówiła mi nieustannie, że gdy jestem z nią, ona czuje pokój i coś takiego się dzieje, że ona zdrowieje. Przeczytałam wtedy Ewangelię i zrozumiałam. Ewangelia ożywała na moich oczach. Bóg wysłał swoich uczniów „do każdego miejsca i miejscowości, dokąd sam zamierzał się udać” (Łk 10,1). Posłał mnie do Barrington, Il, do przepięknego i wielkiego domu Lauren, a ja powiedziałam w sercu: „<<Pokój temu domowi>>” i mój pokój spoczął na domownikach! „W tym samym domu zostałam, jedząc i pijąc co mają” (łk 10,7). Niezwykłe było to, że ta rodzina była na tym samym modelu żywienia, co ja. A więc mnóstwo mieli najwyższej jakości jedzenia niskowęglowego: steki, mięsa, sery, chleby, przekąski low-carb, a ja miałam nakazane, że wszystko w lodówce i szafkach jest do mojej dyspozycji. Czułam się przyjęta z niezwykłą dobrocią  w tym domu, wśród ludzi, którzy nie mieli przecież wielkiej wiary w Jezusa. Prawdziwi Amerykanie są niezwykle kulturalni, grzeczni i uczciwi, szanują twoje zdanie, wyznanie i bardzo chcą ci pomagać. I mimo że miałam do czynienia z ludźmi niezwykle bogatymi, z szefem potężnej firmy, codziennie witał się ze mną: „Hi Katie! How is your day?”. Nigdy nie dał mi odczuć, że nie jestem z ich sfer, a ja czułam się dosłownie jak część ich rodziny.

W styczniu 2024 roku wróciłam do Polski i zorientowałam się, że zostałam uzdrowiona z traumy po chorobie, lęku o jej powrót, nieustannym rozmyślaniu o niej! Jestem wolna i przeszczęśliwa. Chwała Jezusowi, który uzdrowił mnie, gdy ja poszłam za Jego wskazówką.

Plany i marzenia

Gdy wyjeżdżałam do USA, płakałam. Gdy wracałam z USA, płakałam jeszcze mocniej. Miałam poczucie, że połowa mojego serca została w Stanach, z ludźmi których pokochałam. Poczułam, jak znów się coś kończy, znów coś urywa, znów brak stabilizacji. Wtedy przeczytałam, że „Maryja udała się w drogę” (Łk 1,39) i wszystko pojęłam! Uświadomiłam sobie, że jestem w drodze, do niczego nie mogę się przywiązywać, lecz raczej mam być gotowa na nowy kraj, który stoi przede mną otworem, nowe miejsce i miejscowość, do której On sam zamierza przyjść. Gdy wracałam do Polski, usłyszałam w sercu: „Tu też jesteś potrzebna”. I zaraz później, całkiem nieoczekiwanie, dostałam wymarzoną pracę na wysokim stanowisku, w której będę mogła mieć realny wpływ na kształtowanie firmy i będę mówiła po angielsku (o tym marzyłam, bo moim celem w przyszłości jest prestiżowa praca w biurze w centrum Chicago – wierzę, że osiągnę to po to, by nauczyć się zarządzać i zarobić duże pieniądze na Centrum Radości Winnica Radości). Wierzę, że Bóg pomoże mi spełnić to marzenie po ludzku i wrócę do USA na kontynuację tego, co zaczęłam. Już, Kochani, dostałam zaproszenie z Florydy z polskiej parafii, która czeka na stopy zwiastuna dobrej nowiny, by przynieść im pokój, dobro, radość i słowo, że Bóg jest działa, króluje i zbawia! (Iz 52,7).

Jestem w drodze, cały czas podróżuję, dbam o siebie, odżywiam moje ciało, by moje stopy mogły przynieść mnie do wielu miejsc i miejscowości, w których Bóg chce rozlać swą radość. Niedługo tę radość przyniosę do nowej pracy. Wkrótce też pokój i radość Boża zagości w Białymstoku – 10 marca a także 16 czerwca w Ustroniu Morskim i 4 sierpnia w Dźwirzynie. Na kolejne miejsca i miejscowości czekam.Możesz mnie zaprosić do swojej Parafii :-) Jestem otwarta :-)

Czekam na wasze wiadomości, maile, komentarze. Śledźcie, gdzie się zjawię, bo bardzo chce Was poznać osobiście :-)

P.S. proszę Was, Kochani, o modlitwę za nowe dzieło „Sekret zwycięstwa”, które przybiera już mocno pożądaną formę. Myślę, że powstanie szybciej, niż zakładałam. Jednak wszystko w rękach Pana i w sile modlitwy. Za wszystko chwała Jezusowi!

Niech was spotka wiele radości!

Kategoria: 
Marzenia

Komentarze

Dziękuję ♥️
:-) Niech Bóg ci błogosławi!
Kasiu, tylko człowiek pokornego serca i głębokiej wiary potrafi to co mu się przytrafia odczytywać jako znaki i powołanie. Życzę takiego zaufania każdemu. I najważniejsze! Będziesz u mnie, nad morzem! Nie wierzę i wzruszam się na zmianę. Przecież dopiero co odnalazłam Cię w sieci i przeczytałam Twoją książkę! Do zobaczenia!
Ale wspaniale! Bóg jest niezwykły! Chwała Panu i do zobaczenia, Michalina :-)
Cieszę się z Twojego szczęścia ☺️
Niech cię spotka wiele radości!

Dodaj komentarz

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.
CAPTCHA obrazkowa
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.