Lekcja radości nr 2: Cisza

Tę lekcję radości odrabiam każdego dnia, będąc w samotności na miejscach odludnych (Mk 1,35), np. na łonie natury czy przed Najświętszym Sakramentem. Zrozumiałam też przez lata, że ciszę tak naprawdę trzeba wytwarzać w sobie. Po latach wyciszania się, potrafię wejść na taki poziom, gdzie jestem samotna w tłumie po to, aby osiągnąć najważniejsze cel - spotkanie z Bogiem. Cisza to nie cel, ale środek. Jezus to nasz cel.

Jednak, gdy czuję już, że pragnę ciszy kompletnej, nie godzinnej, ale wielodniowej, udaję się na rekolekcje w ciszy. Właśnie z takich wracam. Było fantastycznie i tak blisko kochanego Boga. To moje 10 rekolekcje ignacjańskie, a trzeci Fundament. Tym razem przeżywałam je u Ojców Jezuitów na Górce w Zakopanem. Z pokoju miałam widok na Gubałówkę, a z parku na Giewont. Coś niesamowitego!

Co zadziało się w tej ciszy?

1. W ciszy Bóg mnie uporządkował. Pan ułożył moje myśli, posprzątał bałagan, który znów mi się zrobił w emocjach, myśleniu i duszy. Uwielbiam porządek, a porządek wewnętrzny, to istna petarda do życia.

2. W ciszy następuje diagnoza sytuacji. Gdy medytujesz nad słowem Bożym w ciszy, to to słowo stawia diagnozę lekarską twojej sytuacji, stanu, czasu obecnego. Ostatnio mówiłam i pisałam o prawdzie - w ciszy oglądasz ją jak na filmie. Odkrywa się przed tobą, to co było tajemne, rozumiesz to, czego nie pojmowałeś. W tym roku ujrzałam moją duchową piętę achillesową, która była powodem licznych zjazdów emocjonalnych. Wyzwolenie z iluzji poprzez odkrycie i przyjęcie prawdy jest podstawowym warunkiem rozwoju. Jak niewiarygodną moc daje poznanie prawdy - następuje twoje wyzwolenie (J 8, 32). Poznajesz siebie, a gdy poznajesz siebie, jak mówił Sokrates, stanie przed tobą cały świat. To dlatego, że prawda prostuje moje patrzenie i moją głowę. Wszystko na świecie jest klarowne, wyraźne, a ja wiem, jaką decyzję mam podjąć.

3. Cisza + pasja - najniebezpieczniejsza kombinacja. A to dlatego, że gdy w swoją pasję włożysz czas na refleksję, rozmyślanie, planowanie, to będziesz podejmował świetne decyzje. A jeśli tak, to masz niewiarygodną przewagę. Bóg sam chce mówić mi co i jak dalej mam czynić, a dzięki temu nie podejmuję się jałowych działań, tylko dla samego działania, lecz celuję bardzo konkretnie, oszczędzając mój czas i energię.

4. Uwolnienie. "Pokój, który przewyższa wszelki umysł" (Flp 4,7) stał się moim udziałem. Nagle, nie wiadomo w jaki sposób i kiedy, gdy powróciłam do rzeczywistości zniknęły mi natrętne myśli, dręczące myśli, dziwne schematy i przekonania w umyśle. Jestem czysta, wolna, pokój i cisza zalewają mnie od wewnątrz. Chce mi się żyć i krzyczeć z radości.

5. Antydepresant. Czas spędzony z Bogiem na modlitwie i medytowaniu tego, co mówił obniża ryzyko zaburzeń emocjonalnych i daje mi odporność. Jest to jak dla mnie najskuteczniejszy antydepresant.

6. Rozwój. Cisza to rezygnacja z mówienia, kontaktowania się z drugim człowiekiem, rezygnacja z telefonu. Rezygnacja rozwija pod każdym kątem. Staję się kobietą silną emocjonalnie, która potrafi panować nad swoimi uczuciami i emocjami. To jest sztos!

7. Poznawanie Boga i siebie. Bóg odnowił moje spojrzenie na siebie i dał mi się poznać. Naprawił mi popsuty obraz siebie, a także Jego samego. Osobiste poznanie Stwórcy Wszechświata i przebywanie w Jego obecności sprawia, że chodzisz z podniesioną głową i radujesz się z tego tylko, że jesteś Jego ukochanym dzieckiem! Jest moc!

Góry potrafią zrobić coś takiego z człowiekiem i jego duszą, że dzieją się w tobie rzeczy ważne. Dzięki fenomenalnym widokom, które miałam w Zakopanem, łatwiej było mi wejść w medytację i doświadczać majestatu Stwórcy. Uwielbiam góry, które przypominają mi, że każdy mój problem jest niczym w porównaniu z tymi górami. Góry z kolei są maleńkie w stosunku do ich Twórcy - mojego wielkiego Boga. Odkryłam też, że łączenie się z Bogiem na łonie natury ma najlepsze właściwości terapeutyczne! Czy polecam? OCZYWIŚCIE!

Tutaj nagrałam dla was filmik, pokazując Ośrodek Jezuitów w Zakopanem, a także cudowne widoki.

Czekam na wasze komentarze, opinie, maile.

Niech was spotka wiele radości!

 

Kategoria: 
Radość

Komentarze

Zazdroszczę Pani tak wspaniałych przeżyć z Bogiem. Sam chciałbym tak doświadczyć radości z obecności Pana. Ale teraz rozdziera mi serce, gdy myślę o 8-mioletnim chłopcu, przypalanym i oblewanym wrzątkiem przez ojczyma (dowiedziałem sie o tym z mediów). Czy ten chłopczyk gdy leżał na rozpalonym piecu był w stanie odczuwać obecność Boga ? Czy potrafiłby cokolwiek pomysleć o dobroci Boga ? Czy istnieje taka Winnica Radości, ktora przekona to dziecko do zaufania Panu Jezusowi ?
A czy ten, który przypalał kochał Jezusa, szedł po Jego drogach? Nie ma innej drogi na pogodzenie się z traumą i wybaczenie jak Bóg :) Dziecko już jest w niebie, a oprawcy mają czas na to, by nawrócić się do Boga. Inaczej sami zginą w ogniu na wieczność. Pozdrawiam :)
Przerażająca była droga do nieba tego chłopca.
To prawda, ale to zły człowiek o tym zadecydował i to wykonał. Zły człowiek wszedł w złą relację i zasiał zło. Dlatego Bóg wciąż napomina, by się nawracać i zła nie czynić. Bóg zła nienawidzi!

Dodaj komentarz

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.
CAPTCHA obrazkowa
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.